- Naturalnie. Opowiedz jej, jaka będziesz szczęśliwa z Robertem. Oczywiście po tym,
jak zwierzymy się twojej matce z naszego szczęścia. Rose zmrużyła oczy, a na jej twarzy odmalował się wyraz powątpiewania. - Na pewno mnie nie zwodzisz? Życie bez poczucia humoru, którego nie brakowało Alexandrze i jemu, musiało być piekielnie nudne. - Na pewno nie próbuję podstępem skłonić cię do małżeństwa, Rose. - To dobrze. Ruszyli na górę, do salonu, który zwykle okupowała pani Delacroix, jeśli akurat nie była zaproszona na herbatę lub ploteczki. Hrabia zapukał i otworzył drzwi, nie czekając na jej reakcję. - Ciociu Fiono, Rose i ja mamy nowinę. - Naprawdę, moi kochani? Luciena bardzo zirytował wyraz spokoju i pewności malujący się na jej okrągłej twarzy. Nie mógł się doczekać, żeby go zmazać. - Rose i ja doszliśmy do wniosku, że małżeństwo będzie korzystne dla nas obojga. - Tyle że z innymi partnerami, dodał w myślach. - Wspaniale! Och, to cudowna wiadomość! Chodź, ucałuj mamę, Rose. Dziewczyna spełniła prośbę, uśmiechając się niepewnie. Najwyraźniej nie miała wprawy w kłamaniu. Dzięki Bogu, że wszystko toczyło się szybko. Nie potrafiłaby długo ukrywać tajemnicy przed matką. - Daj mi rękę, Lucienie. Dla Alexandry zrobiłby wszystko. - Jestem taka szczęśliwa. Muszę wszystkim powiedzieć! Oczywiście. Chciała być pewna, że siostrzeniec się nie wycofa. Nie wiedziała jednak, jak niewiele go obchodzi ludzka opinia. - Mam lepszy pomysł - wtrącił pospiesznie. - Wydajmy w środę przyjęcie. - Można by zachować w sekrecie powód zaproszenia - podsunęła Rose. - Sądzisz, Lucienie, że książę Jerzy też by przyszedł? - Książę Jerzy? - powtórzyła Fiona i oczy jej zabłysły. - Przyjdzie, jeśli go poproszę. Po raz kolejny zrewidował swoją opinię o kuzynce. Po odpowiednim przeszkoleniu byłaby z niej niezła krętaczka. - Mimo to chcę podzielić się wieścią z paroma przyjaciółkami - oświadczyła Fiona z nieco mniejszą podejrzliwością w głosie. Lucien wzruszył ramionami. - Wolałbym nie psuć niespodzianki, ale powiedz komu chcesz. Osoba, którą mogłaby zranić nowiną, była bezpiecznie zamknięta w jego piwnicy. Natomiast o reputację Fiony nie dbał ani trochę. - Zawsze wszystko psujesz - poskarżyła się Rose. - Nieprawda. A dzięki komu zostaniesz lady Kilcairn? Na pewno nie dzięki pannie Gallant. - Ale, mamo... - Twój wicehrabia i tak w końcu się dowie. Zresztą on się nie liczy, Rose. Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. - Cóż, zostawiam was, żebyście mogły porozmawiać - oznajmił Lucien, cofając się do drzwi. - Mam kilka spraw do załatwienia. Ciotka nie zaprotestowała, więc zszedł na dół i kazał osiodłać wierzchowca. - Nie będzie mnie jakiś czas - poinformował Wimbole'a. Kamerdyner otworzył mu drzwi. - Jakieś specjalne polecenia na czas pańskiej nieobecności, milordzie? Lucien skinął głową. - Jeśli pani Delacroix wybierze się gdzieś z wizytą, możesz pokazać pannie Rose moją specjalną kolekcję win. - Tak, milordzie. Oczywiście upewnię się, że wino jest przechowywane w