Spuściła wzrok. Nie z powodu nieśmiałości, o jaką ją posądzał, ale wstydu.

  • Samantra

Spuściła wzrok. Nie z powodu nieśmiałości, o jaką ją posądzał, ale wstydu.

05 March 2021 by Samantra

- Pięknie tu - westchnęła po chwili. - Często przyjeżdżasz w to miejsce? - Nie, dawno już tu nie byłem. Nie da się łatwo podejść, pomyślał, czując rosnącą frustrację. Szybko przywołał się do porządku. Musiał być cierpliwy. I pamiętać, że zanosi się na długie łowy. Gdy dotarli na szczyt wzniesienia, zatrzymał konia. Bella popatrzyła na Drakulę, w którym aż kipiała energia. Zdawało jej się, że wyczuwa taką samą niecierpliwość u Edwarda. - Z daleka wszystko wygląda inaczej - westchnął. Idąc za jego wzrokiem, odwróciła się w stronę pałacu. Widziany z tego miejsca wyglądał jak piękna zabawka, właśnie wyjęta spod choinki. W swej wspaniałości był wręcz nierealny. - Jest ci tam aż tak źle, że musisz uciekać? - zapytała łagodnie. - Czasami. - Nie zaskakiwało go już, że umiała bezbłędnie wczuć się w jego nastrój. - Miałem swój czas w Oksfordzie i na morzu, jednak strasznie tęskniłem za Cordiną. Od sześciu miesięcy nie ruszam się stąd, ale i tak nie zaznałem spokoju. Ciągle czekam, aż coś się wydarzy. Obydwoje pomyśleli o Blaque'u. - A ja w Anglii - westchnęła z nostalgią - zwłaszcza o tej porze roku, narzekam na wilgoć i chłód. Patrzę na zalane deszczem szyby i zdaje mi się, że oddałabym duszę za parę ciepłych, słonecznych dni. Jednak gdy jestem daleko, zaczyna mi brakować londyńskiej mgły, deszczu, zapachu miasta. - Nie miałem pojęcia, że tak bardzo tęsknisz za Anglią. - Każdy tęskni za domem. Tam zostawiamy serce. - W jej przypadku było to coś więcej. Wszystko, co do tej pory robiła, robiła w pierwszej kolejności dla Anglii. - Czasem zastanawiam się, czy Emmettowi było trudno porzucić Stany. Wydaje mi się, że tak, ale w końcu jakoś przywykł do nowych warunków - mówił Edward, gdy ruszyli w dalszą drogę. – Alice ma jeszcze gorzej. Jej wolno wrócić do Ameryki tylko na parę tygodni w roku. A przecież tam ma całą rodzinę. - Jedne miłości są silniejsze niż inne. Niektóre potrzeby ważniejsze - odparła. Sama zaczynała to rozumieć. - Alice będzie szczęśliwa wszędzie tam, gdzie będzie z nią Jasper. Pewnie tak samo jest w przypadku twojego szwagra. Z pewnością miała rację. Edward zastanawiał się nawet, czy jego wewnętrzny niepokój nie wynika z braku głębokiej uczuciowej więzi. Patrząc na szczęśliwe związki swego rodzeństwa, czasami czuł gorycz, że takie uczucia są dla niego nieosiągalne. Tak było, dopóki nie spotkał Belli. - Czy dla miłości porzuciłabyś Anglię? W chwili gdy padło to pytanie, zza skał wyłoniło się morze. Bella przylgnęła do niego wzrokiem, jednak w wyobraźni ujrzała urocze zakola Tamizy. Czy potrafiłaby porzucić swój kraj? Całe jej życie, cała praca związane była z Anglią. Nawet obecne zadanie w pewien sposób miało ochronić jej ojczyznę przed skutkami przestępczej działalności Blaque'a. - Nie wiem - przyznała szczerze. - Przecież sam odczułeś, jak silne bywają niektóre więzi. Przez jakiś czas posuwali się naprzód w milczeniu. Krajobraz stawał się coraz surowszy, drzew było mniej, te zaś, które przetrwały na twardej skale, były pochylone i powykręcane przez morski wiatr. Ścieżka zrobiła się wąska i wyboista, więc Edward powstrzymał konia i ustawił się obok Belli, odgradzając ją w ten sposób od krawędzi drogi. Przyjęła ten wyraz troski lekkim grymasem warg. Z jednej strony było jej miło, że tak się nią opiekował. Z drugiej zaś... Cóż, przecież Edward nie może wiedzieć, że ona w razie potrzeby umie galopować na oklep z jeszcze większej stromizny. Zatrzymali się na wysuniętej półce skalnej, z której roztaczał się wspaniały widok na morze i klify wybrzeża. Na nie osłoniętej niczym przestrzeni hulał wiatr, wyciągając z koka Belli pojedyncze loki, którymi bawił się jak serpentyną. Duża biała mewa szybowała w powietrzu z szeroko rozpostartymi skrzydłami, gdy tymczasem jej towarzyszka mknęła tuż nad powierzchnią wody, wypatrując pożywienia. - Cudowne miejsce - westchnęła Bella z rozmarzeniem. W jej oczach znowu wyczytał żądzę przygód, władzy, ryzyka. To czyniło ją jeszcze piękniejszą, bardziej podniecającą i tajemniczą. Gorąco pragnął wziąć ją za rękę, ale powstrzymał się, gdyż wiedział, że wystarczy jeden nieostrożny ruch, a nastrój pryśnie. - Już dawno chciałem pokazać ci to miejsce, ale trochę się obawiałem, że przestraszysz się wysokości. - Och, nie! Nic podobnego! Jestem zachwycona. - Jej koń był trochę spłoszony, ale uspokoiła go dotykiem dłoni. - Na świecie jest wiele pięknych miejsc, ale tylko niektóre są wyjątkowe. Jak to. Wiesz, mogłabym przysiąc, że... - Olśnienie przyszło tak nagle, że aż zamilkła. - To jest ten pejzaż z akwareli, prawda? - zapytała po chwili. - Tak. Nie sądził, że jej reakcja tak bardzo go ucieszy. Podobnie jak nie wiedział, co począć z nagłą świadomością, że ją pokochał. Całkowicie. Niezmiennie. Rozumiał tylko , że właśnie przeżywa najważniejszą chwilę w życiu. Patrzył na nią i czuł, że ogarnia go wewnętrzny spokój. Widział jej ładny, choć ostry profil, starannie upięte włosy, prosty strój do konnej jazdy. Nie zrobiła absolutnie nic dla podkreślenia urody, jednak dla niego i tak była najpiękniejszą z kobiet. Po raz pierwszy w życiu czuł takie uniesienie. I, o dziwo, nie znajdował słów, by je wyrazić. - Bello... - Wyciągnął do niej rękę. I czekał. Odwróciła wzrok od morza i spojrzała mu w oczy. Nigdy dotąd nie spotkała wspanialszego mężczyzny. Dla niej był stokroć piękniejszy niż ten pejzaż, i sto razy bardziej niebezpieczny niż ostre skały. Gdy siedział wyprostowany w siodle, miał w sobie coś z żołnierza. I z poety. Jej serce zdradziło ją i wyrwało się do niego, nim zdążyła przekonać samą siebie, że ta miłość nie jest dla niej. To doznanie walczyło jeszcze z poczuciem obowiązku, ale nie mogła już pozostać obojętna. Bez wahania podała mu dłoń. - Wiem, za kogo mnie masz... - zaczął, ale powstrzymała go ruchem głowy. - Edward... - Zaczekaj! - Zacisnął dłoń wokół jej palców. - Wiem, co o mnie myślisz, i niestety nie mogę powiedzieć, że się mylisz. Mógłbym kłamać, obiecywać, że się zmienię, ale nie chcę. Kupił ją tym. Nim zdążyła temu zapobiec, ogarnęła ją czułość. Tylko ten jeden raz, obiecała sobie. Tylko ten jeden magiczny raz. - Ja wcale nie chcę, żebyś się zmieniał. - A ja naprawdę chciałem powiedzieć to, co powiedziałem ci na przyjęciu. Tyle że zrobiłem to w niedopuszczalny sposób. Pragnę cię, Bello. - Odwrócił głowę i idąc za jej wzrokiem, dotarł do linii horyzontu. - I rozumiem, że nie będzie ci łatwo uwierzyć, że nigdy dotąd nie mówiłem tego szczerze żadnej kobiecie. Wierzyła mu. Ta wiara była niezwykła, porywająca, zakazana, ale ponad wszelką wątpliwość wierzyła mu. Przez jedną cudowną chwilę pozwoliła sobie mieć nadzieję. Zaraz jednak ją porzuciła. Przypomniała sobie, kim jest. Obowiązki ponad wszystko. Zawsze. - A ty uwierz mi - poprosiła - że gdybym mogła dać ci to, czego pragniesz, zrobiłabym to bez chwili wahania. Niestety, nie jest to możliwe. - Myślałem, że wszystko jest możliwe, jeśli się tego bardzo chce. - Nie. Niektóre rzeczy są po prostu nieosiągalne. - Ostatni raz popatrzyła na morze i zawróciła konia. - Wracajmy. Nie pozwolił jej odjechać. Mocno chwycił ją za ręce i przysunął się tak blisko, że ich wierzchowce zetknęły się bokami. - Powiedz mi, co czujesz! - zażądał w przypływie niespodziewanej frustracji. - Daj mi chociaż tyle, do cholery! - Czuję żal. Puścił jej dłonie, ale nie cofnął konia. Objął ją za szyję i pochylił się w jej stronę. - Jeszcze raz chcę usłyszeć, co czujesz... Pocałunek był lekki, łagodny, uwodzicielski. W pierwszym odruchu zacisnęła palce na wodzach, ale po chwili rozluźniła mięśnie. To nie tak miało być, pomyślała. Jedna magiczna chwila i przestaję racjonalnie myśleć. - Edward! - szepnęła miękko, ale próbowała się od niego odsunąć. Znów ją przytrzymał. - Jeszcze chwilę... Potrzebował jej. Gotów był żebrać o najmniejszą odrobinę uczucia. On, który nigdy dotąd nie musiał prosić kobiet o nic. To, czego chciał od Belli, nie było tylko namiętnością. Pragnął jej serca z desperacją, jakiej dotąd nie zaznał. I ta desperacja sprawiła, że nie posunął się dalej. Kosztowało go to bardzo wiele, ale znalazł w sobie dość siły, by przerwać pocałunek. Jeśli chce zdobyć jej serce, musi być cierpliwy. Jego Bella jest przecież taka delikatna, wrażliwa i niewinna. - Nie ma czego żałować - szepnął, uśmiechając się ciepło. - Obiecuję, że cię nie skrzywdzę. I nie zrobię niczego wbrew twojej woli. Zaufaj mi. W tej chwili nie chcę niczego więcej. Miała ochotę płakać. Dawał jej czułość i troskę, na które w ogóle nie zasługiwała. Ona zaś mogła mu dać w zamian jedynie kłamstwa. Pocieszała się, że to dla jego dobra, że kłamiąc, ratuje mu życie. Niestety, ta świadomość nie przyniosła jej ulgi. Łzy paliły ją coraz mocniej, czuła dławienie w gardle. - Nie ma czego żałować - powtórzyła zduszonym głosem, po czym raptownie podniosła głowę, wyprostowała ramiona i zdecydowanie uderzyła piętami boki konia. Ten skoczył naprzód, szybko przechodząc w pełny galop. Edward najpierw nie rozumiał, co się stało. Patrzył na nią, jak mknęła w dół zbocza, i własnym oczom nie wierzył. Nigdy by się nie spodziewał, że Bella jest tak doskonałą amazonką. Po chwili otrząsnął się ze zdumienia. Drakula nie potrzebował zachęty. Ruszył z miejsca jak błyskawica i natychmiast zaczął nadrabiać stratę. Bella słyszała za sobą coraz bliższy tętent jego kopyt. Pochyliła się jeszcze niżej i rozbawiona zawołała do swego wierzchowca: - Na prostej nie mamy szans. Ale możemy ich przechytrzyć. Nowe wyzwanie dodało jej skrzydeł. Niewiele myśląc, skręciła z głównej drogi i wpadła między drzewa. Ścieżka była tu wąska i nierówna, więc nie mogła jechać zbyt szybko. Jednak to, co straciła, zmniejszając prędkość, nadrobiła manewrami. Cały czas trzymała się środka, więc Edward, który był tuż za nią, nie miał dość miejsca, by ją wyprzedzić. Kiedy z zarośli wyjechała na otwartą przestrzeń, wyprzedzała go o dobre dwie długości. Wiedziała, że szybko ją dogoni, więc zrobiła zwrot w lewo i zaczęła wspinać się na następne wzniesienie. Edward nie spodziewał się tego, na moment stracił tempo, co wystarczyło, by powiększyła nad nim przewagę. Jednak Drakula nie dał się łatwo pokonać. Gdy w oddali pokazały się stajnie, szli już łeb w łeb. Bella rzuciła mu szybkie spojrzenie, po czym roześmiała się i znowu skręciła w lewo, kierując się wprost na ogrodzenie pastwisk. Na ułamek sekundy dał się ponieść panice. Wyobraził sobie bowiem, że jej skok zakończy się groźnym upadkiem. Nic takiego się stało. Przesadzili ogrodzenie w idealnej synchronizacji i jak wicher pognali w stronę zabudowań. Seth stał na podwórzu i ująwszy się pod boki, obserwował wyścig. Widział, jak równo wzięli przeszkodę i jak zaraz potem Drakula wyszedł na prowadzenie. Nie mogło być inaczej, bo w całej Europie nie było ogiera, który mógłby konkurować z czarnym diabłem. Edward wygrywał, ale jego towarzyszka siedziała mu na ogonie. Seth nie mógł powstrzymać się od refleksji, że oto jego książę spotkał wreszcie odpowiednią kobietę. Ziemia zadudniła, gdy niemal łeb w łeb wpadli na placyk przed stajniami. Edward gwałtownie zatrzymał konia i szybko zeskoczył z siodła. Bella zatrzymała się tuż za nim. Kiedy pomagał jej zsiąść, śmiała się, szybko łapiąc oddech.

Posted in: Bez kategorii Tagged: koci nos, jak używać rozświetlacza, zatkane ucho sposoby,

Najczęściej czytane:

jakiegoś nieszczęścia. ...

Ale z drugiej strony – od bezczynnego leżenia w pościeli tylko by mu się pogorszyło. W pewnym miejscu przewielebny krzyknął, jakby z bólu. Polina Andriejewna domyśliła się: przeczytał o Aloszy. ... [Read more...]

stkim gęby się nie ...

zatka. Ingerencja administracyjna w podobnych wypadkach daje taki sam skutek jak gaszenie pożaru naftą – ogień tylko jeszcze bardziej się rozpala. Berdyczowski miał następującą propozycję: przewielebny na wyspy w żadnym wypadku płynąć nie może i w ogóle powinien ... [Read more...]

yła wiele lat temu. ...

Zaraz, jak to szło? Jakaś gra słów. Od A do Z? Trzy razy Z? Wreszcie przypomniała sobie: pięć razy Z. Po pierwsze: zatrzymać sprawcę, jeśli wciąż przebywa w pobliżu. (Czy sprawca nie ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 loftapart.wroclaw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste