Nie poruszyła się, bo Imogen nie odrywała głowy od jej ramienia.
Zwróciła na niego udręczone, czerwone oczy. Tusz, który rano - w innym życiu - tak perfekcyjnie nałożyła, rozmazał się i teraz miała czarne obwódki niczym panda, a nieskazitelnie ułożona fryzura była w kompletnym nieładzie. - Tak mi przykro - powiedział Matthew. Sylwia próbowała odsunąć się od Imogen. - Zostaw ją - poprosił. - Nie, nie - zaprotestowała słabo. Stał cicho przez chwilę, nie wiedząc, jak się zachować. Cisnęły mu się na usta dwa pytania, chociaż żadnego z nich nie wypadało mu zadawać w obecności dziewczynek. Niestety, Sylwia wyraźnie nie mogła ich zostawić, więc i on nie miał wyboru. - Gdzie ona jest? - Zabrali ją - wykrztusiła przez zaciśnięte gardło. Musiała kilka razy przełknąć ślinę, zanim dodała: - Gdzieś do St Pankras, policjant powie ci dokładnie. Odrętwienie wciąż trzymało go w miejscu - zupełnie jak po środku znieczulającym. W końcu zadał i to drugie pytanie: - Co się stało? - Po chwili milczenia dodał: - Izabela mówiła, że Karo wypadła... - Tak. Z balkonu. - Z balkonu? - Słyszał swój głos; uświadamiał sobie, jak głupio brzmi to słowo, z jakim niedowierzaniem je wypowiedział. I nagle wpadło mu do głowy, że może to jakaś straszliwa, cudowna pomyłka, może to wcale nie Karo wypadła. Przecież ona nigdy nie postawiła stopy na żadnym balkonie! - Z tego przy Cichym Pokoju – dokończyła Sylwia. 137 Imogen nie odezwała się do niego ani nawet nie spojrzała. Oczy wprawdzie miała otwarte, ale puste. Zdawała się widzieć wyłącznie niebieski rękaw jedwabnej bluzki Sylwii. Gdyby Izabela nie wspomniała, że Howard Lucas już tu był i ma wrócić, Matthew natychmiast by go wezwał, ale wyraźnie ktoś już się tym zajął. - Co tu robi policja? - Ci z pogotowia ich wezwali - wyjaśniła Sylwia. - To ustalona procedura w takich sytuacjach. „Przypadek tego rodzaju" - powiedział tamten konstabl. Sylwia podniosła na niego oczy. - Dlatego, że wypadła. - Rozumiem. - Matthew zerknął na Chloe, która siedziała teraz na podłodze tuląc Kahlego, który tym razem w ogóle go nie przywitał. Matthew popatrzył na Sylwię. - Muszę ją zobaczyć. Pokiwała głową. - Oczywiście, że musisz. Wybacz, że nie ruszam się z miejsca. - Nie gadaj głupstw, Imo cię potrzebuje. Izabela wspomniała, że lekarz dał Flic jakiś środek? - Dostała zastrzyk - odpowiedziała Chloe z drugiego końca pokoju. - Bo zaczęła krzyczeć i nie mogła przestać. Ja też krzyczałam, kiedy znalazłam mamusię. Matthew spojrzał ze zgrozą na teściową, ale ta przytaknęła milcząco. - Więc może powinienem zostać i w czymś pomóc? Chciałbym